Najbardziej wyczekiwane słowa dziecka? „Mamo, mamo siku!” to właśnie świadczy o dorastaniu naszego malucha, który zaczyna coraz bardziej upodabniać się do rodziców i nabierać kolejnych nawyków. Ten ważny krok jednak wymaga sporo cierpliwości.
To trudny temat dla większości Mam, ponieważ kojarzy nam się z wieloma podjętymi próbami, które niestety często kończyły się niepowodzeniem. Moje pierwsze zmagania z Zuzią zaczęły się, gdy miała około 2 lat. Na początku szło nam dość opornie, gdyż nocnik stanowił dla niej jedynie źródło zabawy. Wsadzała do środka zabawki, przenosiła go z kąta to kąta i absolutnie nie wpadła na pomysł, aby na niego usiąść i załatwić swoje potrzeby. Nie powiem czasami opadały mi już ręce, ale najważniejsze to nie poddawać i zachować maksymalny spokój, gdyż inaczej nic nie osiągniemy. Teraz jestem na tym samym etapie z Kubusiem, który w przeciwieństwie do jego siostry przynajmniej przysiada na nocniku przez kilka chwil.
Drogie Mamy pamiętajcie o:
Nic na siłę. Nie warto zmuszać i naskakiwać dziecku non stop z nocnikiem pod nosem, ponieważ nie ma to najmniejszego sensu, a jedynie możemy je zniechęcić. One również mają swój rozum i same muszą zrozumieć swoje potrzeby, a następnie uświadomić sobie w jaki sposób powinny je zaspokajać. Naszym zadaniem jest tylko wskazanie im właściwych rozwiązań, bez zbędnego naciskania na szybki efekt.
Pochwały podstawą sukcesu. To mądrość potwierdzona przez specjalistów, a zwłaszcza w przypadku dzieci, dla których dobre słowo oznacza motywację do dalszego działania. Nie szczędź swojemu dziecku aprobaty za udane próby siadania na nocnik, a tym bardziej za załatwienie swoich potrzeb.
Zadbaj o intymność. Potraktuj dziecko jak równego sobie i zastanów się czy czułabyś się komfortowo w toalecie, gdyby wszystkie oczy były zwrócone ku Tobie? Ja na pewno nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, dlatego nocnik stawiałam w ustronnym miejscu, gdzie moje dzieci mogły spokojnie się skupić i nic nie mogło ich wówczas rozpraszać, a ja z mężem trzymaliśmy się na dystans.
Jesteś dla dziecka przykładem. Niestety, ale połowa sukcesy samodzielnego załatwiania się wynika z zaangażowania rodzica i pokazywania całej procedury na sobie. Oczywiście nie należy również przesadzać w drugą stronę, aczkolwiek nie raz już sama siadałam na nocniczek i udawałam, że robię „siusiu”. Być może z boku wygląda to komicznie, ale chociaż nieco się zdystansowałam i uspokoiłam, licząc wyłącznie na odpowiedni moment dla Zuzi czy teraz Kuby.
Masa cierpliwości. Jest ona niezbędna, ponieważ dorastanie maluchów nigdy nie przychodzi z dnia na dzień. Musisz wyczekiwać tych pierwszych kroków spokojnie i zachować równowagę pomiędzy własnymi ambicjami a możliwościami dziecka. Na początku bardzo zależało mi, aby moja córka szybko zaczęła korzystać z toalety. Jednak po pewnym czasie stwierdziłam, że moje nastawienie i nieustępliwość nie przyniosą żadnych pozytywnych rezultatów.