Mój dzień dziś cały na nie – daleko mi do samopoczucia serialowej rodzinki z cytowanej piosenki. Gdzie wszyscy są radośni i uśmiechnięci a problemy dość małe i rozwiązywane z głowa w chmurach Czuję chandrę zresztą jedyne co trzyma mnie dziś na wodzy to pogoda i widok mojego ogrodu, który pokazuję mi że ze wszystkich sił budzi się do życia. Uśmiecham się do nich ale tylko do nich, niech nikt dziś mi nie wchodzi w drogę bo nie ręczę za siebie. Za wyjątkiem moich pociech, więc chyba już się domyślacie kogo jeszcze mogę mieć na myśli.
Usiadałam przed komputerem, pomyślałam że nic nie poprawi mi humoru jak napisania kilku słów do was. Że mój dzień dziś cały na nie
Po tym jak odbyłam obowiązki matki polki bez aureoli (jeszcze) miałam czas dla siebie.
Nie, nie miałam. Dzwonek do drzwi. Kurier. I tu zupełnie inna ja – uśmiech od ucha do ucha coś do mnie przyszło zachowałam się jak dziecko czyli jak zawsze gdy dostaje paczkę.
Pamiętacie, mój test jedwabnej odzieży? tak? wiec winna wam jestem ważną informację. Wszem i wobec informuję, że dziś odebrałam paczkę. W środku zobaczyłam solidnie i sterylnie zapakowana odzież, to obecnie duży plus bo czasem jak widzę iloraz inteligencji, osoby pakującej, która pewnie bez mrugnięcia okiem taśmowo wrzuca zakupiony towar do paczki a w niej po prostu zrzucony ciuch to mam ochotę odesłać tą przesyłkę tak jak stoję. Wtedy tylko jest mi szkoda i zatrzymuje ją (o ile jest dla mnie). Nie wiem czy wy też tak macie ale mnie bardzo rozczula każda otrzymana paczka, Czuję podniecenie i pomimo że, w większości z nich wiem co zamawiam czuję zaskoczenie i zaciekawienie tak jakbym w dzieciństwie otwierała nowe jajko niespodziankę. Otwarłam więc swoja paczkę i byłam zaskoczona. Sprawdziłam wykonanie i jakość – ciuch dość dobrze wykonany nie ma niedociągnięć i nie pruję się od samego trzymania, a powiem wam że trochę spodziewałam się fuszerki. Tym bardziej że, ja jestem z tych co nie zawsze wierzą w hasło „dobre bo polskie”.
W tym wypadku dobre jest bardzo dobre i jak piszą bardzo polskie.
I tak o to ze zdegustowanej, marudzącej kobiety, która jest jak Etna przed erupcją, za dotknięciem magicznej różdżki kuriera zmieniłam się w kwitnący kwiat z mojego ogrodu. Rosnę i kwitnę. Uśmiecham się i czekam na mojego ukochanego. Bo kobieta zmienna jest. Jestem nią w stu procentach.
Dla tych co, nie wiedza o co chodzi odsyłam do swojego archiwum a dla jeszcze bardziej leniwych podaje link o co chodzi.
http://vistex.com.pl/
Do przeczytania, pozdrawia mamanaetacie.